Dziś coś trochę innego:)
Wczoraj razem z córą brałam udział w warsztatach wielkanocnych w jej przedszkolu.
Dzieci z rodzicami miały zrobić ozdoby wielkanocne, które potem będą sprzedawane na Wielkanocnym Kiermaszu.
Nie mając w domu żadnego koszyka wielkanocnego na zbyciu, poszperałam w internecie i natrafiłam na.....papierową wiklinę.
Tak czy siak, odpaliłam internet i dziarsko wzięłam się do pracy...
Pierwszy koszyk kompletnie mnie nie powalił...więc zrobiłam jeszcze jeden...
Drugiemu do ideału z internetu też daleko, ale po maźnięciu go brązową farbą już zaczął jako tako wyglądać:)
Mając już jakąś podstawę i zarys pomysłu poleciałam do sklepu po dodatkowe materiały, a po wyjściu z pracy do przedszkola.
W rezultacie zrobiłyśmy dwa koszyczki, a wyglądało to tak...
Muszę powiedzieć, że jestem całkiem zadowolona z efektów:)
Zostawiam Was więc z naszymi ozdobami i pędzę do pracy:)
Spokojnego dnia,
Ana
Bardzo udane koszyczki, w dodatku pięknie przystrojone. :)
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś próbowałam nauczyć się tej techniki ale poległam. Miałam problem z samym skręcaniem rurek. W końcu mąż się zlitował i mi pomógł. O dziwo, jemu to znacznie lepiej wychodziło. Potem próbowałam upleść niewielki koszyczek. Wyszło okropnie. Koszyczek, zamiast wzbudzać zachwyt, wzbudzał śmiech. To była moja pierwsza i ostatnia przygoda z papierową wikliną.
Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńMój jak widzisz, też jakiś taki "abstrakcyjny":D I przyznam, że też mi te rurki nie wychodzą.
Myślę, że to właśnie w dobrze skręconej rurce tkwi sekret. Zastanawiałam się też czy jaki wpływ ma utwardzenie takiej rurki farbą, albo użycie sztywniejszej gazety. Muszę kiedyś jeszcze spróbować:)
Może znajdę na to jakiś patent:)
Mój ślubny tylko pokręcił głową jak zobaczył, że znów przy czymś siedzę:)))
Wiesz jak to faceci ich hand made w postaci np.ułożonego chodnika jest przecież niezbędny ludzkości, a nasze prace to tylko nasze fanaberie:))))
Pozdrawiam
Pomysłowe koszyczki :)
OdpowiedzUsuń