niedziela, 27 lipca 2014

Misie pysie...

Jeśli ktoś z Was się zastanawia czy jestem, to jestem, tylko latem jakoś tak brak czasu na wszystko...a już z pewnością na komputer.
W tzw międzyczasie byłam też z misją sprezentowania chusty, która się bardzo nowej właścicielce spodobała i sprowokowała do zwierzeń iż kiedyś też dużo szydełkowała:) Kto wie, może spowoduje, że ponownie chwyci za szydełko?:)
Wczoraj byłam też na ślubie koleżanki. 
Wcześniej długo myślałam nad upominkiem, a że nie lubię dawać standardowych rzeczy i ostatnio ciągle łażę z szydełkiem, chciałam żeby było to coś szydełkowego.
Z pomocą przyszedł mi post Kasi o Misiach na ślub. Myślę "Super, zrobię takie zamiast kwiatów".
Kiedy już zrobiłam Miśki jakoś tak mi czegoś brakowało...no i zaczęłam dodawać swoje 5 groszy:) W wyniku tego Pan Młody dostał "melonik", a Panna Młoda wiązankę:)
Ponieważ młodzi mają malutkiego synka, uznałam, że Misie muszą być 3.
W rezultacie efekt był taki:

Co prawda Miś "dzidzia" wyszedł dość spory, ale już nie miałam czasu żeby go poprawiać, bo robiłam go wczoraj, a oprócz Ślubu koleżanki miałam też swoje święto więc musiałam zająć się gośćmi:)
Misie spotkały się z dużą aprobatą i z pewnością były jedyne:)
Zapakowałam je najzwyczajniej w świecie w folię i w takiej formie trafiły w ręce Pary Młodej
Żeby nie latały po foli zostały lekko przeszyte za łapki i główkę co dało efekt "obejmowania" mniejszego Misia przez większe:)
Miśki robiłam z różnych włóczek bez etykiet, więc nie pamiętam co to było. Większe szydełkiem 4 mm, mniejszego szydełkiem 3,5 mm.

Co o nich sądzicie?

Miłego dnia

Pozdrawiam,
Ana

wtorek, 15 lipca 2014

Chusta i....

Chciałam Wam dziś pokazać chustę, którą skończyłam wczoraj.
Ma to być prezent dla cioci mojego męża...chyba...bo kompletnie nie wiem czy trafiony:)
Tak czy owak jeśli wybierzemy się z wizytą, to chusta pojedzie z nami:)


i jak? Może być? To taki model powiedziałabym wiosenno-jesienny, ale że ciocia jest osobą drugiej młodości to powinna jej się przydać nawet teraz w chłodniejsze wieczory:)
Chusta ma wymiary ok 80x80 bez frędzli i 95x95 z frędzlami:)  Zrobiłam ją z włóczki Czterdziestka szydełkiem 6,5mm. 
Chustę znalazłam w internecie u pewnej Yolandy, u której jest wiele fajnych pomysłów.

Druga rzecz, którą chcę Wam pokazać to Pan Władza:) Powstał przy okazji urodzin mojego męża, który jest kierowcą zawodowym i baaaaardzo, ale to bardzo chciał mieć Misia Policjanta w ciężarówce:)
Głowiłam się nad nim, bo miałam za zadanie powiększyć schemat misia, którego robiłam wcześniej, do tego zrobić mu "kurtkę" i czapkę policjanta. 
Po chyba 2 tygodniach szydełkowania z doskoku powstał taki oto Pan:)


Jak widzicie na zdjęciu został przymocowany do listewki, żeby mógł komfortowo zająć swoje miejsce w ciężarówce i pilnować porządku na drogach publicznych:) Miś dostał dodatkowo odblaskową odznakę i środek lizaka, żeby był widoczny mimo swych nikczemnych rozmiarów:)))

Podoba się?

Udanego tygodnia życzę!!

Pozdrawiam,
Ana

sobota, 12 lipca 2014

Ciągle pada...

Witam Was w ten "piękny" letni deszczowy dzień:)
Chwilę się nie odzywałam, ale moje dzieci skutecznie dbają o to żebym się nie nudziła, co również wiąże się z szydełkowaniem z doskoku i brakiem czasu na pisanie:) (nawet w tej chwili synek wygania mnie do kuchni po ciastko:) )
Udało mi się jednak skończyć top, który wypatrzyłam w internecie na kanale Youtube Yolandy Soto Lopez, chociaż szczerze zastanawiam się po co skoro za oknem jest jak jest...
Dlaczego? Bo top to prawdziwy "dziurawiec":)))
Sami zobaczcie:)
Zdjęcie nie jest zbyt ciekawe, ale to co najistotniejsze widać:) Jak widzicie to prawdziwa siatka, wykończona dość ciekawym motywem. W oryginale  boki były sznurowane wstążką, ale ja zszyłam top aż do wzoru. Top powstał z dwóch motków włóczki Yarn Art Jeans. Robiłam go szydełkiem nr 5.
Znalazłam też ostatnio zdjęcie kolczyków, które wykonałam metodą soutache. Osobiście bardzo je lubię i noszę jak mam okazję. Chcecie zobaczyć? Proszę bardzo:)
Chciałam też przedstawić Wam jedną z moich pierwszych prac:) Urzekł mnie jak go tylko zobaczyłam i musiałam zrobić swojego:) Spędziłam nad nim 4 dni. Efekt może nie powala, ale była to moja pierwsza maskotka i byłam naprawdę dumna, że udało mi się go zrobić. W końcu jedynym co wcześniej zrobiłam był szalik:)
A oto tajemniczy gość:) Smok Stefan:)
I jak? Stefan przez jakiś czas był najlepszym przyjacielem mojej córki:) Razem jedli, spali, bawili się...teraz mieszka w dziecinnym pokoju z innymi zabawkami i pilnuje tam porządku:) Jak to Smok:D
Może powinnam pomyśleć o Pani Smoczycy? Coby chłopakowi raźniej było:)
Kto wie? Może kiedyś?

Miłej soboty moi kochani:)



wtorek, 1 lipca 2014

Trochę wspomnień:)

Więc...
Jak każdy laik zaczynałam od ....szalika:)))
Potem moja córka podniosła mi poprzeczkę i zażyczyła sobie czapkę Myszki Minnie..
no i co? Trzeba było się spiąć i zrobić dziecku przyjemność:)
Wynalazłam taką, która mi się spodobała
a potem zaczęłam kombinować nad własną, ponieważ miałam tylko zdjęcie. Na szczeście Youtube okazał się nieocenioną skarbnicą i udało mi się zrobić coś takiego:)
Moje dziecko było zachwycone i to była dla mnie najlepsza nagroda:) Zapytana skąd ma taką czapkę, z dumą odpowiadała "Mamusia mi zrobiła":)
Potem przyszedł czas na synka...no bo pezecież jak to, córcia miała, a on co?
Szukałam, szukałam aż w końcu wynalazłam coś co mnie zauroczyło. Niestety nie pamiętam już gdzie znalazłam to zdjęcie, ale postanowiłam skorzystać z tego pomysłu.
Oto co znalazłam:

trochę pokombinowałam i w końcu po zrobieniu dwóch modeli byłam zadowolona z efektu:) Synkowi też się chyba czapusia spodobała:) oto i ona:)
potem było jeszcze parę projektów, a to jakieś misie, a to kurczak, a to mnóstwo innych drobiazgów, zakochałam się też w torebce, która pokazała Kasia z http://kasiulkoweprace.blogspot.com/2013/04/czwartkowe-porady-kasiulkowe-torebka-w.html i popełniłam własną, mniejszą bo z mniejszej ilości kwiatków, ale całkiem poręczną na szybki wypad na miasto:)
aż wreszcie docieramy do mojej kolejnej miłości, którą skończyłam dopiero niedawno. 
Też wypatrzony u Kasi, cudny rozbrykany, pomarańczowy futrzak w paski:) Przedstawiać go raczej nie trzeba:)
Wykonałam go wg schematu, który Kasia polecała i przyznam, że praca nad nim była prawdziwą przyjemnością:) Oczywiście moje dziecko zapragnęło mieć całą resztę futrzastej ferajny. Kto wie...może i ją popełnię:)
A oto i on rozbrykany pasiasty przyjaciel moich dzieci:)
Może starczy tych wspomnień póki co:)
Życzę wszystkim spokojnego, słonecznego popołudnia:)
Ana